Więcej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Atak_s%C5%82owacki_na_Polsk%C4%99_1939
http://pl.wikipedia.org/wiki/Armia_Polowa_%22Bernolak%22
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=7330
Słowacja okiem Polaka
Szybki wpis z serii z „Czy wiecie że…?” Czy wiecie, że w Powstaniu Warszawskim walczył oddział słowacki - gwoli ścisłości po stronie polskiej? Jeśli tak to naprawdę powinniście być z siebie dumni, bo niewiele osób to wie. Ale jeśli nie, to przechodzimy do rzeczy.
Oddział miał charakter międzynarodowy. Spośród 60 członków 535. plutonu, nazywanego przez współ-powstańców plutonem „Słowaków”, jedynie 28 było Słowakami. W jego skład wchodziło 6 Gruzinów, 4 Francuzów, 3 Węgrów, 2 Ormian, 1 Azer, 1 Czech, 1 Ukrainiec – resztę stanowili Polacy. Ale, i tu uwaga, 535. pluton jako jedyny oddział powstania warszawskiego miał prawo do noszenia oznaczeń w barwach innych niż polskie. Żołnierze 535. plutonu na prawym ramieniu nosili biało-niebiesko-czerwone opaski z godłem narodowym Słowacji. Po ciężkich walkach na Czerniakowie, zdziesiątkowany pluton „Słowaków” przedostał na prawy brzeg Wisły.
Dodatkowego smaku całej historii dodaje fakt, że istniejąca w tym czasie I Republika Słowacka była marionetką hitlerowskich Niemiec, która 5 lat wcześniej uczestniczyła w najeździe na II Rzeczpospolitą… ale o tym w następnym odcinku.
Więcej:
Odwiedzający dolinę Dunaju miłośnicy serów powinni spróbować dwóch regionalnych specjałów: sera Romadur oraz twarożku ołomunieckiego. Ojczyzną obu jest pobliska Austria, lecz zarówno w Czechach jak i Słowacji bez trudu w sklepach spożywczych można znaleźć miejscowe odpowiedniki. Dla laika najbardziej charakterystyczną cechą tych serów jest zapach, który przywodzi na myśl subtelną woń bezdomnych mieszkańców dworca centralnego w Warszawie. Nawet lekkie podgrzanie sera powoduje uwolnienie kolejnych nut zapachowych, które potrafią przedrzeć się nawet przez podwójną warstwę polietylenowych torebek. Polecam… może nie zasmakuje, ale za to będzie co opowiadać.
Więcej:
http://www.seromaniacy.pl/seropedia/ser,Romadur
http://www.seromaniacy.pl/seropedia/ser,Twarozek-Olomuniecki
Fernet jest produkowanym w Czechach ziołowym napojem alkoholowym (ok. 40%), który cieszy się dużą popularnością na Słowacji. Można spotkać go w każdym sklepie w zaskakująco dużych ilościach, a wszechobecne reklamy pozwalają myśleć, że Słowacy nie piją niczego innego. Receptura Fernetu jest tajna. Wiadomo, że w jego skład wchodzi 14 ziół. Efekt jest zatrważający: czarna ciecz o smaku skondensowanego spirytusu salicylowego. Bear Grylls wymięka.
Fenomen Fernetu jest dla mnie niepojęty i niewytłumaczalny. Mieszkając dwa lata nad Dunajem nie spotkałem jednej osoby, której Fernet by smakował. Czyli popyt nie istnieje albo jest ograniczony do wąskiej niszy koneserów, których kubki smakowe skapitulowały lata temu. Tymczasem podaż osiąga wartości przemysłowe. Hipermarkety sprzedają w promocjach Fernet na palety. Naprawdę dziwne. Według mojego gustu Fernet nadaje się najwyżej do dezynfekcji ran w sytuacjach ekstremalnych.
Nie rzucam słów na wiatr. Moja opinia podparta jest szeregiem testów organoleptycznych. Próbowałem Fernetu na wszystkie możliwe sposoby: na czysto, z tonic-em, Pepsi, herbatą, kawą… nawet z piwem. Zawsze pogarszał smak podstawowej cieczy. W końcu przejrzałem pokrętną naturę Fernetu… to Anty-Ketchup. Ketchup dodany do najpaskudniejszej nawet potrawy czyni ją znośniejszą, jadalną. Fernet działa dokładnie odwrotnie… dodanie go powoduje, że najlepszy nawet drink, najdoskonalsza inna ciecz przestaje nadawać się do picia. Jak to można wykorzystać… jeszcze nie wiem… ale widać Słowacy już tą tajemnicę odkryli.
Zdjęcie: zdobyczne.
Więcej: